czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział pierwszy

W końcu weekend. Pewnie znowu Alice gdzieś mnie wyciągnie. Muszę znaleźć jakąś wymówkę, mam na to czas do osiemnastej, bo wtedy kończę moją zmianę w kawiarni.  Przebrałam się w uniform. Przyczepiłam plakietkę z moim imieniem i z uśmiechem ruszyłam do klientów. Gdy przyjmowałam zamówienia czułam na sobie czyiś wzrok. Przez to nie mogłam się skupić na wykonywaniu swojej pracy. Podeszłam do jednego stolika.
- Dzień dobry, co podać? - spytałam posyłając nieznajomemu uśmiech.
- Czarną kawę. - mruknął chłopak, mniej więcej w moim wieku.
Spojrzał się na mnie. Już gdzieś widziałam te oczy... Ten kolor tęczówek zapadł mi doskonale w pamięci. Jeszcze nigdy takich nie widziałam. W zeszłym tygodniu w klubie. Chłopak miał urocze brązowe loczki. Patrzył się na mnie podejrzliwym wzrokiem. Jego oczy przybrały barwę bardziej niebieską, zielony jakby zniknął. Rysy jego twarzy zaostrzyły się. Dopiero teraz zorientowałam się, że zamiast podać zamówienie gapię się na niego jak idiotka. Spuściłam wzrok pozwalając na moich policzkach zawitać rumieńcom. Brawo Carrie, nieźle się skompromitowałaś.
Poszłam szybko zaparzyć kawę, zanim nie poprosi o darmową za tyle czekania. Wtedy musiałabym za nią zapłacić z mojej, i tak już niskiej, tygodniówki. Znowu czułam na sobie ten przenikliwy wzrok. Starałam się, żeby niczego nie rozlać. Delikatnie położyłam filiżankę na stoliku. Przełknęłam nerwowo ślinę. Spojrzałam się ostatni raz na nieznajomego, po czym odwróciłam się na pięcie i odeszłam od jego stolika.
Minęła ponad godzina a on jeszcze tutaj był. Zauważyłam, że kawę dopił do połowy. Ten chłopak mnie zaczyna mnie trochę przerażać... Drzwi kawiarni się otworzyły, do środka wszedł wysoki chłopak. Specjalnie się nie zdziwiłam, że dosiadł się do tego co często przeszywał mnie wzrokiem. Zaczęli o czymś dyskutować, a ten co przyszedł co jakiś czas spoglądał na mnie. Domyśliłam się, że rozmawiali na mnie. Chłopak, który przyszedł był równie przystojny jak jego kolega. Miał krótsze włosy niż niebieskooki, a miały one kolor ciepłego brązu. Miał również kilkudniowy zarost. Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech. Muszę znowu tam podejść. Niechętnie podeszłam do stolika.
- Coś jeszcze podać? - spytałam trochę za bardzo sympatycznym tonem.
- Nie. My już wychodzimy. - oznajmił oschle ten z lokami. Nerwowo przygryzłam dolną wargę. Znowu się na mnie patrzył z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- W takim razie... do widzenia. - powiedziałam uprzejmie, jak zawsze gdy byłam w pracy.
Chłopak wepchnął mi do ręki banknot trzymając moją dłoń chwilę. Przysunął się zdecydowanie za blisko.
- Reszty nie trzeba. Do widzenia, Carmen. - powiedział to swoim ochrypłym głosem, że po plecach przeszły mi ciarki. A sposób w jaki wypowiedział moje imię... Stop! Dziewczyno, uspokój się. Ten typ jest podejrzany. Może jest przystojny, ale to nie zmienia faktu, że jest dziwny.

Do kawiarni przyszła szczupła, wysoka blondynka - Alice. No tak, zaraz kończę pracę. Ciekawe gdzie dzisiaj mnie wyciągnie. Poczekała aż przebiorę się w normalne ciuchy.
- Zabieram cię w ciekawe miejsce. - oznajmiła podekscytowana. Czas na wymówkę.
- Dzisiaj nie mogę. Mój brat ma urodziny. - wymyśliłam na poczekaniu.
- Z tego co wiem to twój brat miał urodziny miesiąc temu... - zaczęła. No nie, nie udało się. - Carrie, chodź. Będzie fajnie. - przytuliła mnie zdecydowanie za mocno.
- No dobra... - mruknęłam. - Ale to będzie ostatni raz, gdy mnie gdzieś zabierasz. - ostrzegłam ją z uśmiechem na ustach.

W końcu dotarliśmy w to "ciekawe miejsce". Okazało się, że Alice zabrała mnie... na NIELEGALNE WYŚCIGI! Wszędzie roiło się od groźnych typów i półnagich dziewczyn. Przecież jest koniec września, nie jest im zimno? Nie pasowałam tutaj. One ubrane w skąpe spodenki lub spódniczki i bluzki odsłaniające brzuch, a ja? Ciemno niebieskie jeansowe rurki, białe trampki i brązowa skórzana ramoneska. Nim spostrzegłam Alice zniknęła miedzy ludzi zostawiając mnie na pastwę losu.

Kręciłam się szukając mojej koleżanki, niestety nadaremnie. Czułam na sobie spojrzenia pełne pogardy ze strony dziewczyn, pewnie dlatego, że ja byłam normalnie ubrana. Usłyszałam krzyki radości. Udało mi się dotrzeć do źródła tych odgłosów. Okazało się, że to krzyczą uradowani kibice zwycięscy nielegalnego wyścigu. Chłopak stał do mnie tyłem, otaczała go grupka jego przyjaciół. Nic ciekawego... Odwróciłam się chcąc odejść niestety wpadłam na kogoś. Spojrzałam w górę. Facet miał chyba prawie dwa metry. Dobra, może trochę przesadziłam.
- Gdzieś się wybierasz, ślicznotko? - uśmiechnął się do mnie obleśnie.
- J-ja tylko... - wyjąkałam, nie dałam rady skończyć. Bałam się... Może on chce mnie zgwałcić? - Muszę już iść. - mój ton był pełen strachu. Chciałam go wyminąć, niestety zatrzymał mnie.
- Zostań jeszcze chwilę. Zabawimy się. - zaśmiał się głośno łapiąc mnie za ramiona.
Zacisnęłam usta w wąską linię, a oczy zamknęłam. modliłam się w duchu, żeby ten obleśny typ sobie odpuścił.
- Luke! Odwal się od niej. - usłyszałam za swoimi plecami. Znam ten zachrypnięty głos... Czyżby to był...
- Styles, znajdź sobie inną panienkę. - warknął mój niedoszły gwałciciel, ale na szczęście mnie puścił. Spojrzałam się w stronę "Styles'a" i oniemiałam. To był ten koleś z kawiarni...
- Chyba nie chcesz mieć znów złamanego nosa i ręki? - mój "wybawca" nieco się niecierpliwił.
- Spokojnie... Tylko żartowałem. - mruknął Luke, czy jak mu tam. Powiedział to tak, jakby się przestraszył. Ten typ po prostu sobie odszedł, a ja stałam nie wiedząc co zrobić. Nim się spostrzegłam chłopak o nieziemskim spojrzeniu znalazł się obok mnie.
- Nie sądziłem, że się tutaj spotkamy, Carmen. - przez jego chrypę po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. Zapamiętał moje imię... - Zapomniałem się wcześniej przedstawić. Harry. - wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą lekko uścisnęłam.
- Dziękuję. - wyszeptałam tylko z nieśmiałym uśmiechem na ustach. Usłyszałam jak ktoś woła jego imię, to był ten jego kolega.
- Muszę iść. Następnym razem uważaj, tutaj roi się od niebezpiecznych typów. - zaakcentował ostatnie słowa i zaśmiał się sam do siebie. Zniknął równie szybko jak się pojawił.
Wtedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Myślałam, że niedoszły gwałciciel zmienił zdanie. Jednak dostrzegłam, że to była damska ręka.
- Alice. - pisnęłam ze szczęścia i przytuliłam się do niej. - Nie zostawiaj mnie więcej samej w takich miejscach. - oznajmiłam z wielkim wyrzutem.
- Dziewczyno! Czy ty wiesz z kim przed chwilą rozmawiałaś?! - wręcz krzyknęła to. Pokręciłam przecząco głową. - To był Trouble! - zmarszczyłam czoło zastanawiając się gdzie słyszałam już ten pseudonim. - Ten koleś zawsze wygrywa nielegalne wyścigi. Ponad rok temu trafił na dziesięć miesięcy do więzienia za "nieumyślne" spowodowanie śmierci. - wykreśliła dwoma palcami cudzysłów w powietrzu. - Uważaj na niego, to niebezpieczny typ...


Cześć. Rozdział niestety krótki, ale chciałam go jak najszybciej opublikować. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;) Rozdziały postaram się dodawać co tydzień, góra co dwa.

niedziela, 22 grudnia 2013

Prolog

Pilna uczennica. Dziewczyna z dobrego domu. Urocza, miła i piękna. Te słowa mogły idealnie określić Carmen Lopez. W tym roku dostała się na swoje wymarzone studia architektoniczne. Można powiedzieć, że ten rok szkolny dobrze się dla niej zapowiadał. Wynajmowała małą kawalerkę niedaleko swojej uczelni, znalazła pracę w niewielkiej kawiarni.
Jednak jeden dzień, a raczej wieczór, zmienił jej życie. Koleżanka z roku namówiła ją, żeby pójść na imprezę. Niechętnie zgodziła się, nigdy nie lubiła klubów i tańca. Wolała spędzić wieczór czytając książkę. Idąc w stronę toalety niechcący zahaczyła ramieniem o ramię jakiegoś chłopaka. Spojrzała w jego stronę i ten widok ją sparaliżował. Te oczy... błękitno-zielone, niezwykle hipnotyzujące. Jednak teraz przybrały ciemniejszą barwę jakby ich właściciel był zły. Nie zdążyła zwrócić uwagi na cały wygląd chłopaka, ponieważ on zniknął w gdzieś tłumie. Jeszcze wtedy nie zdawała sobie sprawy jak bardzo niebezpieczny jest chłopak o tajemniczym spojrzeniu.



Cześć ;) Od razu pragnę Was poinformować, że nie potrafię pisać prologów... Ale mam nadzieję, że ten nie jest najgorszy i zachęca Was do czekania na dalsze rozdziały ;3

sobota, 21 grudnia 2013

Characters

Carmen "Carrie" Lopez


Harry "Trouble" Styles

oraz inni

*kilknij na ksywkę bohatera, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej

piątek, 20 grudnia 2013

Carmen Elizabeth Lopez
12.03.1994 || 157 cm
Harry Edward Styles
01.02.1993 || 183 cm